Technika, którą pokazał mi mistrz tworzyła klony cienia. Niby technika z wyższej półki, a jednak mało kto ma problem z opanowaniem jej. Cóż.
Gdy przyszli Uchihowie, każde z nas zaprezentowało panu Orochimaru zwierzaka, z którym zawarliśmy umowę. Kazuma przywołał koty ninja, Itachi kruki, a ja, zgodnie ze złożoną w domu obietnicą, przerośniętego gekona. Wbrew pozorom był przydatny. Przynajmniej tak twierdził. Po prezentacji, mistrz powiedział do czego najogólniej mogą się nam te stworki przydać oraz, że warto poznać ich umiejętności, aby z czasem miały jedno, konkretne zastosowanie.
W podobny sposób wyglądały nasze treningi przez kolejne tygodnie. Gdy Orochimaru doszedł do wniosku, że już reprezentujemy sobą jakiś poziom, postanowił zabrać się za wykonywanie zadań. Początkowo było to zwykłe zbieranie śmieci, pomaganie staruszkom, opieka nad zwierzakami czy też łapanie takowych. Nic ciekawego, ale nie mam prawa narzekać, w końcu byliśmy tylko geninami.
Ostatecznie, po miesiącu wykonywania durnowatych zadań, przydzielono nam misję rangi C. Mieliśmy dostarczyć paczkę z lekami, w stanie nienaruszonym, do miejscowości mieszczącej się tydzień drogi od Konohy. Proste, ale droga, która wiodła do celu była bardzo lubiana przez Robin Hooda i jego Wesołą Kompanię, zbójów i inne ekipy. Stąd ranga C.
Podekscytowani pierwszym poważniejszym zadaniem, poszliśmy z Itachim i Kazumą do sklepu, w którym sprzedawano dango. W trakcie jednej z wycieczek z workami na śmieci, dowiedziałam się, że pierwszy z Uchihów uwielbiał te kluseczki.
Siedzieliśmy przy jednym ze stolików, zajadając się dango. Dyskutowaliśmy przy tym o zbliżającej się misji.
- Ciekawe jak szybko trafimy na jakichś rozbójników - powiedział Kazuma.
- Nie ważne kiedy, ważne, żebyśmy w ogóle na nich trafili. Inaczej nie będziemy mieli okazji zobaczyć jak radzimy sobie w walce. Treningi z mistrzem to inna bajka - stwierdził Itachi, patrząc na drugiego Uchihę. Potem obaj spojrzeli na mnie. - A ty co sądzisz, Hirumi?
- Ja uważam, że Orochimaru dobrze nas przygotował i powinniśmy dać sobie radę. Nawet jeśli trenując z nami walczy tak, żebyśmy nie wylądowali w szpitalu, to i tak dużo od nas wymaga. Widziałam kiedyś trening innej drużyny z naszej szkoły i po prostu wiem, że jesteśmy lepsi. Dzięki temu, co robimy z panem Orochimaru. - Powiedziawszy to, skończyłam moją porcję klusek. Chłopcy, w odpowiedzi, pokiwali głowami.
Siedzieliśmy w restauracji jeszcze jakiś czas. W pewnym momencie zobaczyłam brata, idącego już w stronę domu. Nie wyglądał na szczęśliwego.
- Chyba muszę już iść... - powiedziałam z wahaniem, nadal obserwując Hirato. Wydawało mi się, że czegoś lub kogoś szukał. Może ojciec go wysłał, żeby mnie znalazł?
- Czekaj, odprowadzimy cię - zaproponował Kazuma.
- Nie trzeba - odparłam.
- Może i nie trzeba. Chcę wiedzieć, gdzie mieszka koleżanka z drużyny. Itachi też, prawda Itaś?
- Nie mów do mnie "Itaś"... - odpowiedział zawstydzony Uchiha. - Ale fajnie było by wiedzieć, gdzie mieszkasz.
- Ja też nie wiem, gdzie mieszkacie i żyję - odpowiedziałam.
- Wiesz, wszyscy wiedzą - stwierdził Kazuma.
- Dzielnica klanu Uchiha jest dość sporym terenem... - zauważyłam, powoli przesuwając się w kierunku wyjścia z budynku. - Kiedy indziej wam pokażę. Do jutra!
Po pożegnaniu z nimi, poszłam do brata.
- Gdzie byłaś? - spytał lekko podirytowany Hirato. - Ojciec kazał mi ciebie szukać - Wiedziałam - już miałem iść do domu. Nie wiem czego chce, ale powiedział, że nie zacznie mówić, dopóki nie będziemy oboje w domu.
- Poszliśmy zjeść dango... - zaczęłam, ale chłopak jedynie machnął ręką. Chwilę później złapał mnie za nadgarstek i zaprowadził do domu.
* * *
Siedziałam obok Hirato, naprzeciwko nas, z założonymi rękami, stał ojciec. Właśnie skończył robić mi wykład na temat tego, jak zły klan Uchiha jest i, że kontakty z moją drużyną mam ograniczyć do minimum.
- A teraz, do rzeczy - zaczął. - Słyszałem, że Hirumi jedzie jutro pierwszy raz poza wioskę. Skończyliście robić misje rangi D. Gratuluję.
- Dziękuję - odpowiedziałam.
- Od teraz, będziecie oczami i uszami naszego klanu. Mnie wioska nie ufa, wam już owszem, bo tutaj się uczyliście i zostaniecie przeszkoleni tak, by czuć chęć ochrony tego miejsca. Hirumi, ty na misjach obserwuj jak zachowuje się ten cały Itachi, jakie są jego umiejętności. Ten drugi nie wydaje się być jakoś specjalnie utalentowany... I uważaj na Orochimaru. Słyszałem o nim kilka niepokojących rzeczy. Z kolei ty Hirato, masz mówić mi o wszelkich istniejących w wiosce sporach. Zarówno tych pieniędzy klanami a wioską, jak i spory między rodami, czy wewnątrz nich. Zrozumiano?
- Tak - odpowiedzieliśmy - Tato - zaczął po chwili milczenia Hirato. - Jak mam zbierać takie informacje, jeżeli nie pozwalasz mi na znalezienie przyjaciół. Siedząc w domu, niczego się nie dowiem.
- Misje i treningi.
- Tato. To nie starczy, poza tym, nie możemy być aspołeczni. Do naszego kraju już raczej nie wrócimy. Sam o tym wiesz - powiedział, patrząc na ojca.
- Wrócimy, wioska za jakiś czas odczuje brak tak utalentowanego genina, jak ty. Odczują też nieposłuszeństwo naszych braci, wynikające z rządów waszego stryja. Wiesz, że on ani trochę nie chce z mizukage i resztą współpracować. W końcu będą chcieli, żebym wrócił i zaprowadził porządek.
Słuchałam tej rozmowy, nie wiedząc o co chodzi. Wiedziałam, że z jakiegoś powodu tylko nasza czwórka musiała opuścić Kraj Wody, ale nigdy go nie poznałam. Może dzisiaj się to zmieni?
- Ojcze... Dlaczego musieliśmy wyjechać? - spytałam w końcu.
Gdy przyszli Uchihowie, każde z nas zaprezentowało panu Orochimaru zwierzaka, z którym zawarliśmy umowę. Kazuma przywołał koty ninja, Itachi kruki, a ja, zgodnie ze złożoną w domu obietnicą, przerośniętego gekona. Wbrew pozorom był przydatny. Przynajmniej tak twierdził. Po prezentacji, mistrz powiedział do czego najogólniej mogą się nam te stworki przydać oraz, że warto poznać ich umiejętności, aby z czasem miały jedno, konkretne zastosowanie.
W podobny sposób wyglądały nasze treningi przez kolejne tygodnie. Gdy Orochimaru doszedł do wniosku, że już reprezentujemy sobą jakiś poziom, postanowił zabrać się za wykonywanie zadań. Początkowo było to zwykłe zbieranie śmieci, pomaganie staruszkom, opieka nad zwierzakami czy też łapanie takowych. Nic ciekawego, ale nie mam prawa narzekać, w końcu byliśmy tylko geninami.
Ostatecznie, po miesiącu wykonywania durnowatych zadań, przydzielono nam misję rangi C. Mieliśmy dostarczyć paczkę z lekami, w stanie nienaruszonym, do miejscowości mieszczącej się tydzień drogi od Konohy. Proste, ale droga, która wiodła do celu była bardzo lubiana przez Robin Hooda i jego Wesołą Kompanię, zbójów i inne ekipy. Stąd ranga C.
Podekscytowani pierwszym poważniejszym zadaniem, poszliśmy z Itachim i Kazumą do sklepu, w którym sprzedawano dango. W trakcie jednej z wycieczek z workami na śmieci, dowiedziałam się, że pierwszy z Uchihów uwielbiał te kluseczki.
Siedzieliśmy przy jednym ze stolików, zajadając się dango. Dyskutowaliśmy przy tym o zbliżającej się misji.
- Ciekawe jak szybko trafimy na jakichś rozbójników - powiedział Kazuma.
- Nie ważne kiedy, ważne, żebyśmy w ogóle na nich trafili. Inaczej nie będziemy mieli okazji zobaczyć jak radzimy sobie w walce. Treningi z mistrzem to inna bajka - stwierdził Itachi, patrząc na drugiego Uchihę. Potem obaj spojrzeli na mnie. - A ty co sądzisz, Hirumi?
- Ja uważam, że Orochimaru dobrze nas przygotował i powinniśmy dać sobie radę. Nawet jeśli trenując z nami walczy tak, żebyśmy nie wylądowali w szpitalu, to i tak dużo od nas wymaga. Widziałam kiedyś trening innej drużyny z naszej szkoły i po prostu wiem, że jesteśmy lepsi. Dzięki temu, co robimy z panem Orochimaru. - Powiedziawszy to, skończyłam moją porcję klusek. Chłopcy, w odpowiedzi, pokiwali głowami.
Siedzieliśmy w restauracji jeszcze jakiś czas. W pewnym momencie zobaczyłam brata, idącego już w stronę domu. Nie wyglądał na szczęśliwego.
- Chyba muszę już iść... - powiedziałam z wahaniem, nadal obserwując Hirato. Wydawało mi się, że czegoś lub kogoś szukał. Może ojciec go wysłał, żeby mnie znalazł?
- Czekaj, odprowadzimy cię - zaproponował Kazuma.
- Nie trzeba - odparłam.
- Może i nie trzeba. Chcę wiedzieć, gdzie mieszka koleżanka z drużyny. Itachi też, prawda Itaś?
- Nie mów do mnie "Itaś"... - odpowiedział zawstydzony Uchiha. - Ale fajnie było by wiedzieć, gdzie mieszkasz.
- Ja też nie wiem, gdzie mieszkacie i żyję - odpowiedziałam.
- Wiesz, wszyscy wiedzą - stwierdził Kazuma.
- Dzielnica klanu Uchiha jest dość sporym terenem... - zauważyłam, powoli przesuwając się w kierunku wyjścia z budynku. - Kiedy indziej wam pokażę. Do jutra!
Po pożegnaniu z nimi, poszłam do brata.
- Gdzie byłaś? - spytał lekko podirytowany Hirato. - Ojciec kazał mi ciebie szukać - Wiedziałam - już miałem iść do domu. Nie wiem czego chce, ale powiedział, że nie zacznie mówić, dopóki nie będziemy oboje w domu.
- Poszliśmy zjeść dango... - zaczęłam, ale chłopak jedynie machnął ręką. Chwilę później złapał mnie za nadgarstek i zaprowadził do domu.
* * *
Siedziałam obok Hirato, naprzeciwko nas, z założonymi rękami, stał ojciec. Właśnie skończył robić mi wykład na temat tego, jak zły klan Uchiha jest i, że kontakty z moją drużyną mam ograniczyć do minimum.
- A teraz, do rzeczy - zaczął. - Słyszałem, że Hirumi jedzie jutro pierwszy raz poza wioskę. Skończyliście robić misje rangi D. Gratuluję.
- Dziękuję - odpowiedziałam.
- Od teraz, będziecie oczami i uszami naszego klanu. Mnie wioska nie ufa, wam już owszem, bo tutaj się uczyliście i zostaniecie przeszkoleni tak, by czuć chęć ochrony tego miejsca. Hirumi, ty na misjach obserwuj jak zachowuje się ten cały Itachi, jakie są jego umiejętności. Ten drugi nie wydaje się być jakoś specjalnie utalentowany... I uważaj na Orochimaru. Słyszałem o nim kilka niepokojących rzeczy. Z kolei ty Hirato, masz mówić mi o wszelkich istniejących w wiosce sporach. Zarówno tych pieniędzy klanami a wioską, jak i spory między rodami, czy wewnątrz nich. Zrozumiano?
- Tak - odpowiedzieliśmy - Tato - zaczął po chwili milczenia Hirato. - Jak mam zbierać takie informacje, jeżeli nie pozwalasz mi na znalezienie przyjaciół. Siedząc w domu, niczego się nie dowiem.
- Misje i treningi.
- Tato. To nie starczy, poza tym, nie możemy być aspołeczni. Do naszego kraju już raczej nie wrócimy. Sam o tym wiesz - powiedział, patrząc na ojca.
- Wrócimy, wioska za jakiś czas odczuje brak tak utalentowanego genina, jak ty. Odczują też nieposłuszeństwo naszych braci, wynikające z rządów waszego stryja. Wiesz, że on ani trochę nie chce z mizukage i resztą współpracować. W końcu będą chcieli, żebym wrócił i zaprowadził porządek.
Słuchałam tej rozmowy, nie wiedząc o co chodzi. Wiedziałam, że z jakiegoś powodu tylko nasza czwórka musiała opuścić Kraj Wody, ale nigdy go nie poznałam. Może dzisiaj się to zmieni?
- Ojcze... Dlaczego musieliśmy wyjechać? - spytałam w końcu.
Troszkę kazałaś czekać na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńGekona? Fajnie, ja bym chciała mieć takiego zwierzaka :) Szkoda, że nie opisałaś dokładniej momentu przywołań zwierzątek. Tego jak zareagowała reszta. Czy byli niewzruszeniu, czy może któreś ze zwierząt zbuntowało się przeciwko wzywającemu :))
Ach Itaś :) Pojawił się, ale taki małomówny. Zastanawia mnie jak to będzie później :) Oj dużo mam pytań i przemyśleń. Poproszę następny rozdział wstawić wcześniej.
Bardzo dziękuję za komentarz! Jednocześnie przepraszam, za to, że tak późno na niego odpowiadam. Jestem leniwa i nie chciało mi się przelogowywać na to konto przez bardzo długi czas :/
UsuńBardzo mnie cieszy fakt, że komentujesz, to dla mnie bardzo ważne! :) Staram się jakoś brać Twoje rady do serca.
A teraz czas na odpowiedź na Twoje uwagi :D Oczywiście, nie będę się tłumaczyła z braku opisów, no nie napisałam, a faktycznie mogłoby to być interesujące. Mój błąd :) Itachi taki małomówny, bo to Itachi. Zawsze odbierałam go jako takiego milczka, który nie odzywa się bez powodu i tutaj staram się go takiego przedstawić. Z czasem zrobi się trochę bardziej wygadany, przynajmniej wypadołyby, żeby tak się stało xD
Następny rozdział postaram się wstawić jakoś niedługo. Nie miałam na to opowiadanie weny przez bardzo długi czas. Na samą myśl o nim odechciewało mi się robienia czegokolwiek. W dodatku demotywujący jest i był fakt, że tak niewiele osób czyta. Ale tego akurat sama jestem sobie winna, rzadko wstawiam rozdziały, nie reklamuję się jakoś bardzo. Więc jeszcze raz mówię: kolejna część już się pisze i powinna być niedługo wstawiona :D
Ponownie dziękuję za komentarz, pozdrawiam i życzę dobrej nocy :*