5 lut 2016

Rozdział VI

Po egzaminie wróciłam do domu w dobrym nastroju, wierząc w to, że nikt ani nic nie jest w stanie mi go popsuć. Weszłam do budynku z chęcią pochwalenia się wszystkim wynikami. Szczególnie bratu.
Na korytarzu zdjęłam buty, po czym pobiegłam wgłąb domu, by odnaleźć Hirato. Nie znalazłam go ani w jego pokoju, ani w sali treningowej naszego "pałacu". Budynek był duży, trzeba to przyznać, w sam raz dla czteroosobowej rodziny, ale w porównaniu do tego, w którym mieszkaliśmy przed przeprowadzką to, to jest taka mała chatka gdzieś na wsi.
Poszłam więc do salonu, ale tam też zbyt wielu osób nie zastałam. Jedynie kot mojej mamy, którą znalazłam w kuchni.
Była średniego wzrostu kobietą, o czarnych włosach, które właśnie po niej odziedziczyłam. Miała długie, wąskie palce, dzięki którym z łatwością wykonywała różne robótki ręczne. Jako jedyna w naszym domu nie była shinobi. Twierdziła, że się do tego nie nadaje, ponieważ jest osobą słabego zdrowia.Poza tym wolała zajmować się typowo kobiecymi rzeczami. Szycie, haftowanie i tak dalej. Była cicha i troskliwa. Jedyne o co mogłabym się jej czepiać, to fakt, że nigdy nie stawała w mojej obronie, gdy ojciec robił awantury. Wiem, że bała się go, ale mimo wszystko jest moją matką, więc powinna coś robić.
- Mamo, gdzie jest Hirato? - spytałam, podchodząc do szafki, przy której kroiła coś do obiadu.
- W ogrodzie - odpowiedziała, nie odrywając wzroku  od tego, czym aktualnie się zajmowała. Po chwili jednak potargała mi włosy z uśmiechem. - A jak egzaminy? - spytała, kucając przede mną.
- Byłam trzecia na całą szkołę! - pochwaliłam się z szerokim uśmiechem.
Kobieta zaklaskała.
- Brawo! W nagrodę upiekę babeczki - oznajmiła z uśmiechem, wstając.
Ucieszona pokiwałam głową, po czym pobiegłam na dwór, gdzie rzeczywiście odnalazłam brata. Niestety był z ojcem. W związku z tym nie podeszłam od razu. Nie pozwalał mi na to strach. Przyszłam do nich nie dlatego, że chciałam, musiałam. Głowa rodziny mnie zauważyła i nakazała przyjście i wyspowiadanie się z tego jak poszło mi w szkole.
- I jak ci poszło? - pytał z entuzjazmem Hirato.
Milczałam przez chwilę, bojąc się odpowiedzieć na to pytanie. Czułam na sobie wzrok ojca, którego pewnie i tak nie zadowolę tym wynikiem.
- T-trzecia w szkole... - odpowiedziałam cicho, czekając na burę od rodzica, albo spoliczkowanie. Żadne z nich nie nadeszło, czym byłam szczerze zaskoczona.
- Kto był pierwszy? - zapytał mężczyzna, widocznie starając się nad sobą panować.
- Itachi Uchiha... - odpowiedziałam zgodnie z prawdą, a ojciec westchnął ciężko, po czym spytał o drugie miejsce. - Nie pamiętam kto był drugi...
- Wyjątkowo nic ci nie będę mówił. Masz przewyższyć tego Uchihę.
Pokiwałam głową. W tym momencie mężczyzna wrócił do domu, skąd chwilę później było słychać jakąś awanturę. Spojrzeliśmy z bratem w tamtym kierunku, ale żadne z nas nic nie powiedziało, ani nie poszło tam. Nie wiem jak on, ale ja czułam się tej aferze winna. Podejrzewałam, że ojciec krzyczał na mamę coś w stylu, że jak ona mogła takiego słabeusza urodzić.
Resztę dnia spędziłam z bratem opowiadając mu o przebiegu egzaminu, słuchając jego opowieści na najróżniejsze tematy, a nawet trenując.

Kilka dni później przyszedł list z informacją od hokage, że dnia tego i tego o godzinie tej i tej mam stawić się na placu treningowym numer 5. Przybyłam na miejsce w wyznaczonym terminie i podanej godzinie. Ku mojemu zdziwieniu zastałam tam Itachiego oraz jakiegoś chłopca, którego w ogóle nie kojarzyłam.
Podeszłam do nich, niepewnie się witając.
- Cześć - odpowiedział Uchiha z uśmiechem, co w jego przypadku było naprawdę rzadkim wydarzeniem. Nawet na boisku w czasie zabawy z innymi nie było widać na jego twarzy uśmiechu.
Szczerze? Muszę przyznać, że z takim wyrazem twarzy wyglądał ładniej niż wcześniej.
- Cześć - przywitał się drugi. - Nie znamy się, nie chodziliśmy do tej samej klasy, Kazuma Uchiha*, mieszkam w dzielnicy Uchiha. A ty jesteś..?
- Hirumi Ryu - odpowiedziałam wyciągając w jego kierunku rękę. Uścisnął ją, by zaraz potem puścić.
Chwilę rozmawialiśmy we trójkę o egzaminie i o tym, kto może być naszym mistrzem, na którego długo czekać nie musieliśmy.
Mężczyzna wyszedł z rosnących niedaleko zarośli.
- Witam was, dzieciaczki. Jestem Orochimaru i od dzisiaj będę waszym mistrzem.
Wszyscy spojrzeliśmy na niego zdziwieniu. Jeden z legendarnych sanninów ma być naszym nauczycielem!
- Przedstawcie się krótko, a potem przejdziemy do testu - powiedział spokojnie, siadając na pniu ściętego drzewa.
Zaczął Kazuma, następnie Itachi, a na końcu byłam ja. Każdy powiedział jak się nazywa i co lubi robić w wolnym czasie. Pan Orochimaru kiwał jedynie głową, a chwilę później wyjaśnił nam co musimy zrobić. Postanowił, że mamy powalczyć z nim o dwa dzwoneczki. Dodał przy tym, że tylko ci, którzy zdobędą dzwoneczek będą mogli brać udział w misjach.
Zanim zaczęliśmy walkę o przedmioty, chłopcy stwierdzili, że trzeba wymyślić jakąś strategię. Doszli do wniosku, że oni będą atakować z bliska, a ja z daleka, rzucając kunaiami czy shurikenami tak, by mistrz nie mógł zablokować ich ciosów, bo będzie musiał skupić się na nadlatującej broni.
Plan wcieliliśmy w życie i po jakimś czasie, każdy z Uchihów miał po dzwoneczku, a ja figę z makiem. Trzeba było się domyślić, że tak się skończy. Usiadłam zrezygnowana pod drzewem, chłopcy obok mnie, a naprzeciw stał Orochimaru.
- Praca zespołowa była, więc, zgodnie z przepisami, mogę przepuścić was wszystkich. I muszę pochwalić waszą koleżankę, która potrafiła zrezygnować z dzwonków. Tak powinien postępować ninja, dla dobra misji trzeba się poświęcić, a przynajmniej tak każą mi was uczyć - powiedział mężczyzna patrząc na naszą drużynę. - Spotykamy się jutro o dziewiątej i zaczniemy trening. Nie pójdę z wami na misję dopóki nie nauczycie się lepiej walczyć - oznajmił stanowczo, zakładając ręce na piersi.
Nie mogłam uwierzyć w słowa sannina. Zdałam, w dodatku mnie wyróżnił! Dumna z siebie, po ukończonych zajęciach z nowym nauczycielem, pobiegłam do domu, by się wszystkim pochwalić kto został moim mistrzem i z kim jestem w drużynie.

_______________________________

* postać wymyślona na poczekaniu. Uznałam, że Shisui nie mógł być z Itachim zaraz po tym, jak ten drugi skończył akademię. Jeśli ciekawi was wygląd Kazumy - kreatywna nie jestem w tej dziedzinie, więc odsyłam Was do google grafiki i wpisania hasła "Gray Fullbuster kid" xD

Niektórych pewnie zdziwiło, że wybrałam Orochimaru na ich nauczyciela, ale doszłam do wniosku, ze przed swoim odejściem z wioski mógł jednak zdążyć kogoś uczyć, nawet krótko. Nigdzie nie było dokładnie powiedziane ile czasu minęło od wyboru Minato na hokage, nim Orochimaru z Konohy dał dyla. Jeśli komuś się to nie podoba - trudno, nie da się zadowolić wszystkich.

A za akończenie przepraszam, ale nie chciało mi się bawić w opisywanie wyglądu postaci, tego jak się "tłuką" ze swoim mistrzem i tak dalej. Ma nadzieję, że mi wybaczycie. Kiedyś to poprawię :P

2 komentarze: