26 gru 2015

Rozdział IV

Wielkimi krokami zbliżały się egzaminy końcowe w akademii. Byłam z tego powodu bardzo podekscytowana. A dlaczego? Od wyników tych egzaminów zależało to, czy ukończę szkołę i zostanę geninem! W dodatku wyniki wszystkich w szkole zostaną porównane i będę mogła zobaczyć, czy jestem w stanie przewyższyć Itachiego! A na tym zależało mi najbardziej. Jeśli będę w stanie pobić Uchihę, to na pewno ukończę akademię, a ojciec w końcu mnie doceni.
Aktualnie byłam z bratem na ogrodzie, ćwicząc pod jego czujnym okiem podstawowe techniki ninjutsu. Klonowanie, podmiana i tak dalej. Po jakimś czasie Hirato doszedł do wniosku, że z tym nie mam problemów, więc przeszliśmy do rzucania shurikenami oraz kunaiami. O ile rzut tymi drugimi nie był aż tak ciężki, o tyle trudniej było z pierwszym rodzajem broni. Się kręciło, leciało nie tam, gdzie się celowało... Masakra.
- Nie celuj prosto w tarczę. - Chwycił moją rękę, po czym lekko mnie obrócił. Ostatecznie shuriken nie był wycelowany w miejsce, do którego miał dolecieć, a gdzieś obok. - Teraz musisz wykonać odpowiedni ruch nadgarstkiem, żeby to cholerstwo poleciało w tym kierunku, w którym chcesz. Patrz na mistrza i ucz się.
Powiedziawszy to ustawił się w podobny sposób, co ustawił mnie. Niby przodem do tarczy, ale jednak nie do końca. Następnym co zrobił było rzucenie shurikenem. A w zasadzie zgiął i wyprostował nadgarstek, wypuszczając spomiędzy palców broń. Trafił w środek tarczy.
- Widzisz? - zapytał z uśmiechem. - Teraz ty.
Dał mi dziesięć tych małych potworków i kazał rzucać. Jeśli tutaj nie trafię wszystkimi w środek tarczy, to tym bardziej nie zrobię tego na egzaminie. Muszę to zrobić.
Wykonałam te same ruchy, co Hirato. Niby trafiłam wszystkimi w tarczę, ale... W środek ani jednym.
- Jak na pierwszy raz, to całkiem dobrze ci poszło - powiedział z uśmiechem. Potargał moje włosy. - Jeśli będziesz ćwiczyć, to będzie ci wychodziło coraz lepiej.
- Tak myślisz? - zapytałam podekscytowana. Tylko... Dlaczego tak się czułam? Może dlatego, że ojciec nigdy mnie nie pochwalił, a zrobił to brat? Że w ogóle ktoś mnie pochwalił? Być może.
Chłopiec pokiwał głową.
- Tak właśnie myślę. Powiem więcej, jestem przekonany, że tak będzie. Poćwicz jeszcze chwilę, a ja przyniosę coś do jedzenia.
Jak powiedział tak zrobił. A ja, zgodnie z jego wolą, zajęłam się treningiem. Powtarzałam te same czynności co wcześniej, jednocześnie próbując zrobić coś, dzięki czemu trafię w środek tarczy. I szczerze mówiąc taki trening z Hirato sprawiał mi naprawdę dużo więcej radości niż z tatą. W ogóle, pierwszy raz zdarzyło się, że robienie tego w domu sprawiało mi przyjemność.
Po kilkunastu minutach wrócił brat.
- Okej, robimy przerwę! - zawołał z uśmiechem. Na kamieniu, niedaleko drzewa, do którego była przywiązana tarcza, położył tackę z kanapkami i piciem.
Wyrzuciwszy ostatnie shurikeny, podbiegłam do chłopca. Usiadłam obok niego i poprosiłam, aby podał mi jedzenie. Zjadłam kanapeczkę, a następnie napiłam się soku.
Chwilę tak posiedzieliśmy, po czym brat zarządził, iż poćwiczymy taijutsu.
- Słyszałem, że nie radzisz sobie z walką w ręcz. Sprawdzimy to - powiedział z uśmiechem. - Zaatakuj mnie.
Niepewnie pokiwałam głową, a następnie ruszyłam w kierunku brata. Wyskoczyłam w górę, by uderzyć go w twarz. Chłopak czekał spokojnie i gdy byłam bliska trafienia, chwycił mnie za nadgarstek, zakręcił się i puścił, co poskutkowało tym, że wylądowałam na ziemi, kawałek dalej. Szybko się podniosłam, znów podbiegłam w kierunku brata i postanowiłam zaatakować go od dołu. Złożyłam dłoń w pięść, wyciągając rękę nieco w tył tak, że wyglądało jakbym chciała go nią zaatakować. Chłopak odsunął się ode mnie, podcinając mi nogi. Nim wylądowałam na ziemi, oparłam się dłonią o grunt i kopnęłam Hirato w brodę. Długo nie utrzymałam tak równowagi, więc musiałam jakoś odbić się od podłoża i stanąć na nogach. Brat stał kawałek dalej masując się w brodę.
- Nieźle. Pewnie gdyby ojciec nie wykorzystywał waszych treningów do wyładowywania negatywnych emocji, byłabyś lepsza.
Słuchałam zdziwiona. Zszokował mnie fakt, że jednak coś potrafię.
- Wiesz, ojciec nie dostosowuje siły do twojego poziomu, dlatego zamiata tobą podłogę. Nie martw się, nie jesteś taka beznadziejna. Będę z tobą ćwiczył, aż ojciec nie wróci z misji, żebyś mogła mu pokazać, że jednak coś potrafisz.
Pokiwałam głową z uśmiechem, po czym podbiegłam do brata i przytuliłam się do niego.
- Dziękuje braciszku! - zawołałam szczęśliwa.
Później trenowaliśmy do wieczora. Najbliższy tydzień zapowiadał się ciekawie. Ćwiczenia z Hirato i egzaminy końcowe. Dam radę! Zdam wszystkie z najlepszymi wynikami i będę lepsza od Uchihy!

4 komentarze:

  1. No córka postarałaś się <3 Fabuła coraz bardziej ciekawa, czekam na więcej :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. <3
      Cieszę się, że się podoba :D I dziękuję za komentarz :)

      Usuń