Gdy pierwszy raz zobaczyłam tę wioskę nie sądziłam, że w przyszłości zdążę się do niej tak bardzo przywiązać, że w ogóle będę w stanie to zrobić. Nie uważałam tego za możliwe. Nie urodziłam się w niej, nawet nie pochodziłam z tego kraju. A teraz? Teraz Konoha jest miejscem, w którym spotkało mnie wiele wspaniałych rzeczy. Poznałam moich przyjaciół i jego. Mojego ukochanego, który dał mi najpiękniejszą rzecz na świecie.
- Mamo - usłyszałam głos mojego syna. Spojrzałam na niego.
Miał teraz dziesięć lat i był bardzo podobny do ojca. Przynajmniej dla mnie. Wszyscy inni mówili, że wygląda jak ja. Ze mnie widziałam tylko kolor oczu. A tak? Drugi Itachi.
Uśmiechnęłam się do niego czochrając mu włosy.
- Słucham? - zapytałam kucając przed nim.
- Idziemy już do domu?
W odpowiedzi, na zadane przez malucha pytanie, pokiwałam głową. Następnie wstałam i chwyciłam go za rękę, prowadząc w stronę domu.
Po drodze zastanawiałam się, jak mogłoby wyglądać nasze życie, gdyby nie wydarzyło się to wszystko, co się wydarzyło. Czy byłby tu teraz z nami i razem ze mną i małym wracał do ciepłego mieszkanka? Czy w ogóle maluch by się urodził?
Gdy dotarliśmy na miejsce pomogłam chłopcu się rozebrać, po czym sama to zrobiłam, poganiając go przy tym do umycia rąk. Gdy Hiroshi okupywał łazienkę, ja poszłam do kuchni. Od biedy i płynem do naczyń ręce można umyć. Chwilę później odnalazł mnie synek.
- Mamo... - Mówiąc to przeciągnął ostatnią samogłoskę.
- Tak słońce? - zapytałam biorąc się za robienie kolacji.
- Bo po wszyscy moi koledzy w klasie mają oboje rodziców... - Nie. Proszę. Nie pytaj mnie o to. - Dlaczego ja nie mam taty?
Przerwałam to, co robiłam, żeby się zastanowić co mu odpowiedzieć. Muszę ostrożnie dobierać słowa... I zrobić wszystko co w mojej mocy, żeby się nie rozpłakać. Po tylu latach, nadal nie potrafiłam się pogodzić z tym, że Itachi nie żyje.
- Nie chcę ci psuć urodzin, skarbie - powiedziałam w końcu. I faktycznie tak było. Niech mały poczeka ten jeden dzień, a wszystko mu powiem. Właśnie! Przypomniałam sobie, że Itachi zostawił mi coś, co chciał, żebym dała kiedyś naszemu dziecku. Miałam wtedy mu też opowiedzieć o ojcu.
- Proszę - powiedział, chwytając za sweter, który na sobie miałam.
- Muszę się zastanowić, jak ci to wyjaśnić. Jutro, dobrze? - Stuknęłam go przy tym delikatnie w czoło. Dokładnie w ten sam sposób, jak robił to Uchiha swojemu bratu. - Na razie mogę ci dać drugą część prezentu - powiedziałam z uśmiechem.
- Tak! - zawołał szczęśliwie, a ja poszłam do sypialni i ze skrytki wyciągnęłam naszyjnik, który Itachi zawsze i wszędzie nosił.
Wróciwszy do kuchni podałam go chłopcu.
- Proszę.
- Dziękuję - powiedział oglądając przedmiot. - A co to? Obroża dla smoka? Nauczysz mnie przywoływać takiego jak Togoka?
Zaśmiałam się słysząc to co mówił.
- Ktoś mnie wołał? - zapytało smoczysko pojawiając się nagle w kuchni. Nie był wielki, przynajmniej teraz. Dobrze, że potrafił zmieniać rozmiar swojego ciała.
- Zobacz co dostałem od mamy! - Pokazał zwierzęciu naszyjnik.
- Wspaniale - odpowiedział mu gad, kładąc się wygodnie na stole. Już tyle razy mówiłam, żeby tego nie robił, ale jak widać moje prośby do niego nie docierają.
- Więc co to?- Hiroshi powtórzył swoje pytanie.
- Naszyjnik twojego taty - odpowiedziałam wracając do robienia kolacji. - Chciał, żebym ci go dała, gdy urośniesz.
Chłopiec słysząc to, założył naszyjnik. I trochę posmutniał. Jak zawsze, gdy rozmawialiśmy o jego ojcu. Widziałam, że boli go jego brak.
- Mamo... A tata... Tata mnie kochał?
Znowu zostawiłam jedzenie w spokoju, po czym podeszłam do Hiroshiego i przytuliłam go mocno.
- Kochał. Bardzo cię kochał. I na pewno chciałby być teraz z tobą - powiedziałam starając się nie rozpłakać. Dlaczego to ja byłam bliska płaczu, a nie on? Przecież on nawet Uchihy nie pamiętał.
Po jakimś czasie wrócił nam dobry nastrój. Udało mi się rozprawić z kolacją, wysłać młodego do kąpieli i ucałować na dobranoc. Gdy upewniłam się, że zasnął poszłam do kuchni ponownie, gdzie ukroiłam sobie kawałek tortu, z którym poszłam do salonu.
Usiadłam na kanapie, włączyłam telewizor jedząc przy tym. Oglądałam odmóżdżające programy dla zabicia czasu. Czekałam na film, który miał być wyemitowany za około godzinę. I nie wiem kiedy, ale czekając na niego zaczęłam sobie przypominać wszystko co związane z Itachim. Od samego początku. Od dnia, w którym przybyłam do Wioski Ukrytej w Liściach.
Ohayo 😄
OdpowiedzUsuńCiesze się że wpadłam na twojego bloga przez mój spis do którego się zgłosiłaś. Pewnie dziś zostaniesz do niego dodana. Podoba mi się początek, a raczej koniec bo w prologu opisałaś tak jakby początek końca który jest żadko spotykany, ale podoba mi się i będe śledzić twoją historie oraz dodam twój blog do obserwowanych jak wrócę z kościoła. Szkoda że Itachi zmarł, ale jestem ciekawa przyczyny jego śmierci więc czekam na kolejne rozdziały. Weny :*
A dziękuję :) Zawsze miło poczytać takie komentarze, motywują do dalszej pracy! Postaram się jak najszybciej napisać pierwszy rozdział i dziękuję za czytanie! :)
UsuńBardzo skrajne uczucia! To właśnie czuję. Nie dam gwarancji, że będę czytać twojego bloga, bo Itachi ma na końcu zginąć, a po tym co napisałaś w prologu, ja nie chcę aby był trupem.
OdpowiedzUsuńWeny i chęci do pisania nawet jeśli zabraknie ciepłych słów na zachętę ;-)
Dziękuję bardzo :D
UsuńWybacz, ale wizję mam taką, że Itachi jednak będzie martwy :(
To jest świetne *^* Mam nadzieję, że następne rozdziały będą równie ciekawe :)
OdpowiedzUsuńI: Ale czemu ja nie żyję?! D:
...Dopiero teraz nad tym rozpaczasz?
I: Czemu wszyscy wokół mnie uśmiercają :'(
Ooo... Chodź no tu, przytulas! *rozkłada ręce*
W każdym czy razie, pisz dalej, pisz :) Naprawdę ciekawie się zapowiada :D
A dziękuję bardzo :D
UsuńPrzepraszam, że dopiero po takim czasie odpowiadam na Twój komentarz, ale dopiero teraz wpadłąm na pomysł przeglądania wcześniejszych wpisów i czytania tego, co ludzie piszą X"D
Mam nadzieję, że późniejsze rozdziały Cię nie znudziły, bo jednak zależy mi na tym, żeby ludzie to czytali. Trochę ubolewam nad tym, że nie potrafię zbudować w normalnej fabule czegoś interesującego xD
Ale się rozpisałam, omg. W każdym razie, dziękuję za komentarz i mam nadzieję, że będziesz tu regularnie wpadać, by śledzić moje postępy :D
O SŁODKI JEZUSKU, PODOBA MI SIĘ, ZOSTAJĘ TU <3 Nie wiem czym mnie tak urzekłaś, bo za Uchihami nie przepadam. Fakt, że wyjątkami był Obito i właśnie Itachi też, jednak nie zatrzymał mnie on na żadnym opowiadaniu. Tu mi się podoba... może przez tego dzieciaczka, albo ten wątek samotnej matki. Nie wiem, w każdym razie masz tu klimat, które bardzo mi się podobają, więc wracam do konsumowania parówek i zabieram się za 1 rozdział <3
OdpowiedzUsuńDopiero dzisiaj zauważyłam ten komentarz X"D
UsuńWybacz, ze tyle czasu milczałam. Bardzo dziękuję za tak miły wpis :)